Motywacja

MOTYWACJA - ZMIAN TRZEBA CHCIEĆ
MOTYWACJA – ZMIAN TRZEBA CHCIEĆ

MOTYWACJA – dziś słów kilka o niej. Dlaczego? Ostatnio przeczytałam pod postem mojej koleżanki trenerki personalnej, że nie odpowiednio ZMOTYWOWAŁA kogoś, do czego: do ćwiczeń? zmiany stylu życia? zmiany diety? Nie do końca było to sprecyzowane….Moi drodzy motywowanie klienta/pacjenta, jak zwał tak zwał jest istotnym narzędziem w ręku dietetyka, trenera, fizjoterapeuty, psychologa, kogokolwiek (może nie koniecznie lekarzy…); motywacja ma na celu poprowadzenie kogoś tak, by osiągnął zamierzony cel, ale uwaga pod warunkiem, że ten klient/pacjent tego CHCE…Trener czy każda w wymienionych osób może naprawdę stawać na rzęsach, ale jeśli ktoś nie chce wyjść ze swojej strefy komfortu i dokonać zmian to nici z tego. Widzę to bardzo wyraźnie u swoich pacjentów, co z tego, że sobie od gadania gardło zdzieram, że czasami pod koniec 7 godziny wizyt chrypię 🙂 motywuję, przedstawiam zalety dlaczego warto, co Ci się kalkuluje, co nie, rysuje wykresy, żeby łatwiej było zrozumieć pewne sprawy, tłumaczę, teraz popracujesz trochę, a potem będzie to tamto…mojej pracy to jest 30%, a Twoja to conajmniej 70%, bo to Twoje życie. Opuszczając mój Gabinet czy też siłownie zostajesz sam ze swoimi problemami, zdrowiem, samopoczuciem i czy chcesz to zmienić na lepsze zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. To Ty musisz przygotować swój posiłek, zrobić zakupy, spakować ciuchy na fitness, zjeść posiłek, uprać przepoconą koszulkę, eliminować jeśli jest potrzeba produkty, które Ci szkodzą, umyć gary, odmówić babci kolejnego kawałka kalorycznego ciasta…wizyta w Gabinecie czy podczas treningu personalnego = 1 godzina, a doba ma 24, co zrobisz w trakcie jej pozostałej części zależy od Ciebie.

W trakcie wizyt kontrolnych robię z moimi pacjentami ćwiczenie „Za i przeciw zmianom”, generalnie osoby wypisują jakie efekty zmian widzą i.t.p. niektórym osobom brakuje miejsce w tabeli, niektóre są w stanie wypisać tylko 1-2 pozycje, dlaczego tak mało? Może dlatego, że boją się zmian, przyszły do dietetyka i myślały, że od samego przyjścia nastąpi cud? W przełożeniu na trening personalny – p.s .rzecz dla mnie nie rozumiała, ale niejednokrotnie byłam tego świadkiem czy też słyszałam opowieści od moich znajomych…stoi trener nad klientem i mówi „dajesz, jeszcze raz, popraw to tamto”, a klient „nie niego nie lubię, może nie, po co, może jednak pomińmy to…” Zawsze sobie myślę, to po co płacisz temu człowiekowi? Gdybym umawiała się na trening, za który płacę swoje ciężko zarobione pieniądze to korzystam na maxa. Płacę za pakiet u dietetyka – więc korzystam na maxa, stosuje zalecenia, które mi zaproponował. Uwierzcie są osoby, które są u mnie tylko 4 razy (4 wizyty w pakiecie) i jestem w stanie tak zmienić ich życie (dieta, zaczynają ćwiczyć i.t.p.), że po 4 wizytach w tym czwartej wizycie podsumowującej puszczam ich w świat i wiem, że efekt redukcji tkanki tłuszczowej czy innych zmian jest trwały, bo te osoby CHCIAŁY zmian, tylko potrzebowały osoby, która wskaże im kierunek, ale uwaga – nie odwali za nich całej roboty…Zawsze mi żal troszkę rozstawać się moimi pacjentami, bo ja również mam satysfakcję, że mogłam wpłynąć na ich życie i bardzo się cieszę jak raz na jakiś czas wpadają na analizę i razem napawamy się ich zmianami (nie wiem czy ja bardziej, czy oni? 🙂 Albo spotykam te osoby w sklepie i z dumą pokazują mi swój koszyk pełen kaszy gryczanej, jaglanej, nasionek chia, ciecierzycy, warzyw i owoców i czasami do towarzyszącej osoby mówią „To jest Pani dietetyk, która zmieniła moje życie”…to jest dopiero dla mnie MOTYWACJA do dalszej pracy, bo wiem, że moja praca ma sens…Czasami zdarza się też, że pacjenci przychodzą i mówią „byłem u innego dietetyka” i nie schudłem/-am na pytanie czy stosowali zalecaną dietę, czy ćwiczyli, czy zmienili coś w swoim stylu życia pada „NIE”…Uprzedzam, że u mnie nie ma wymówek, ćwiczenia wprowadzamy, bo wiem jakie to jest ważne i czasami widzę przerażone twarze, ale potem te same twarze mówią, że się uzależniły od ćwiczeń, mimo, że na początku było bardzo bardzo ciężko. Ale zauważcie, chciały zmian i je wprowadziły…

Wspomnianą trenerkę poznałam na Active Weekend, gdzie miałam krótki wykład, ale też brałam udział w ćwiczeniach jak inni uczestnicy i jak trenerka powiedziała „DAJESZ, TYŁEK DO GÓRY” to ten tyłek pokonując siłę zmęczenia i grawitacji poszedł grzecznie do góry 🙂 motywacja na maxa !

Pracujcie nad zmianami, chciejcie zmian, nie poddawajcie się, a jeśli jest Wam ciężko to teŻ przyjdźcie na wizytę, jestem po, Twój trener jest po to by pomóc znaleźć rozwiązanie, a najgorsze co można to zrobić…odpuścić...