Insulinooporność…stres…nadwaga…masz dość?

Insulinooporność problem coraz młodszych osób…

Pojawiająca się „oponka” doprowadza Cię do szału, nie mieścisz się w spodnie, spódnice, Twoim ulubionym chiuchem zaczynają być sukienki (luźne w pasie), legginsy – są niezłe, bo przytyjesz 5-10 kg i dalej w nie wchodzisz…Jesteś osobą, która się stresuje wszystkimi, wszystkim i mimo, że wiesz, że to jest bez sensu z uporem maniaka kontynuujesz to. W sumie jest to wygodne, bo nie od dziś wiadomo, że każda zmiana jest męcząca, trzeba się wysilić, wykazać, przyznać się – przed samą sobą – do kilku rzeczy…i co najgorsze podjąć działania, by coś zmienić. Psycholog, dietetyk, trener, terapeuta, lekarz aż ciarki Cię przechodzą, że musiałabyś/musiałbyś przyznawać się obcym osobom do bólu istnienia i swoich problemów. Więc tkwisz w tym dalej, a tkanka tłuszczowa powoli, ale systematycznie obrasta zwłaszcza okolicę Twojego brzucha.

Powiązanie stresu i insulinooporności, problemu, z którym boryka się coraz więcej osób jest bardzo zależne, osoby żyjące w stresie zwłaszcza przewlekłym będą zawsze więcej ważyć. Stres-dodatkowe kilogramy-stres-dodatkowe kilogramy-coraz większa masa ciała- gorsza dieta-coraz większy stres-coraz więcej kilogramów-coraz gorsza dieta…a Ty jak chomik kręcisz się w tym błędnym kole…W czasie stresu w organizmie wydziela się więcej hormonu, którego nie muszę Wam przestawiać – adrenaliny. Adrenalina powoduje wzrost stężenia glukozy we krwi, a co się z tym wiąże, nadmierne wydzielanie insuliny i to ona głównie (a raczej jej zaburzenia) odpowiada za odkładanie się tkanki tłuszczowej w okolicy brzucha lub braku efektów podczas nawet regularnych ćwiczeń. Ten stan również wpływa na wydzielanie neuropeptydu Y – białka, które wpływa na zwiększone przyjmowanie pokarmu i gromadzenia się tłuszczu w organizmie.

Im więcej tkanki tłuszczowej, tym więcej leptyny, kolejnego hormonu, który związany jest z systematycznym zwiększaniem masy ciała. Im więcej podjadania, tym większa masa ciała, im większa masa ciała, tym więcej leptyny, im więcej leptyny tym większe zaburzenia insulinowe, większe zaburzenia kolejnych hormonów w tym zaburzeń greliny tzw. hormon głodu, który mówi jedz, a raczej nie zawaham się użyć określenia „żryj”, ponieważ od opowieści moich pacjentek podczas konsultacji czasami wcina mnie w fotel.

Układ hormonalny siada, pojawiają się zaburzenia tarczycy (albo jeśli już chorujesz na niedoczynność tarczycy lub Hashimoto wyniki i Twoje samopoczucie się zdecydowanie pogarszają) źle się czujesz, jesteś spuchnięta (tak, cukier tak samo jak nadmiar soli zatrzymuje wodę w i tak już często odwodnionym organizmie), jesteś senna od ciągłych spadków lub skoków glukozy we krwi, siada libido, przestajesz się ruszać i dogadywać z otoczeniem, masz dość. Postanawiasz Coś zrobić i idziesz do dietetyka…proszę mnie odchudzić. A ja mówię sorry…nie da się, bo trzeba najpierw popracować nad stresem…a Ty patrzysz na mnie jak na kosmitę, oj Bigoś Bigoś…nie da się. A Bigoś wie, że to trudne, bo też żyje na tej planecie, ale jak chcesz być slim fit, to trzeba, powoli i systematycznie odgruzować swój organizm, bo z drugiej strony co będzie w przyszłości?

Co mogę Ci zasugerować? Zacznij od jednego punktu, wybierz ten nad, którym chcesz najpierw popracować i działaj:

1. przyznania się do problemu

2. pozbycia się szuflady/szafki ze słodyczami, tak…tej w pracy też – nie ma nie kusi i proszę Cię nie mów, że to dla dziecka, bo co z Ciebie za mama, która karmi swoją cudowną pociechę syropem glukozowo-fruktozowym, barwnikami i konserwantami…niedobra mama powinna dostać po łapach…kup dziecku banana, truskawki albo w wersji zimowej pomarańczę

3. omijaj budki z lodami (z tymi tradycyjnymi, wg receptury Babci Aliny i naturalnymi też)

4. zacznij pić wodę; nie smakową, nie z sokiem malinowym od babci, mam na myśli czystą wodę, wysoko lub średniozmineralizowaną, herbatę zieloną, herbatę czerwoną, ziołową

5. idź na spacer 45 min. żwawym krokiem i nie oszukuj się, że nie masz czasu, bo nikt tego czasu za ciebie nie znajdzie, zamiast wędrówki między alejkami ze słodyczami wybierz plener, jeśli jesteś z Krakowa to może to być rundka wokół Błoni, Park Lotników, spacer do Sanktuarium, Lasek Wolski, Planty, Zalew Nowohucki, Bagry, Park koło Dworku Białoprądnickiego, Zakrzówek…chyba większość dzielnic wymieniłam?

Na początek tyle wystarczy. Widzisz…nic tu nie piszę o WALCE ZE STRESEM, to są czynniki, które pomogą Ci poprawić pracę Twojego organizmu, tak, żeby świadomie i dobrowolnie podjąć decyzję…O. K. Teraz coś zmienię. A potem dzwoń do mnie i umów się na wizytę…popracujemy nad dietą, efekty będą super 🙂