Ryżanka z mleczkiem kokosowym i jabłkami
Ryżanka z mleczkiem kokosowym i pastą tahini, rozprażone jabłka i gruszki z cynamonem i gorzką czekoladą, pyszne i rozgrzewające śniadanie. Mam dziwne wrażenie, że pojawia się w społeczeństwie przekonanie, że osoby które mają czas zrobić sobie śniadanie, a już śniadanie na ciepło to jacyś nadludzie. Skąd ci ludzie mają czas gotować? Pewnie nie pracują? Pewnie nie mają dzieci? Pewnie nie mają obowiązków? Pewnie praca ich nie męczy? Pewnie mają dużo pieniędzy? Pewnie za nich ktoś to robi? Pewnie…
A może po prostu ich przekonanie, że chcą zjeść dobre, odżywcze śniadanie jest silniejsze niż wymówki i znajdują czas na to ze swojej puli 24 godzin? Uważają, że lepiej zacząć smacznie i spokojnie poranek, bo ten bonus zwróci się potem w ciągu dnia? Może przygotowanie dla nich chociażby śniadania ze zdjęcia to 15 minut, gdzie w większy wysiłek wnosi kuchenka elektryczna i potem zmywarka niż oni sami? Może gotują na dwa dni, żeby kolejnego dnia tylko odgrzać sobie posiłek lub zabrać reszki z 1 śniadania i zjeść je na 2 śniadanie lub podwieczorek? Może mają po prostu taki utrwalony nawyk? Może odżywiony organizm jest im do czegoś potrzebny? Może mama ich tego nauczyła? A może jako osoby pełnoletnie, które biorą odpowiedzialność za swoje zdrowie same o tym zdecydowały?
Każdy z nas decyduje o swoim czasie i na co go przeznacza. Doba każdego z nas ma 24 godziny. Od każdego pacjenta, podkreślam każdego słyszę „Nie mam czasu”. Czasami do znudzenia. Czasami mam mętlik słysząc od tej samej pacjentki na jednej wizycie „Nie mam czasu oraz podjadam bo mi się nudzi”. Może warto podyskutować ze sobą jak to dokładnie jest? Na co przeznaczasz czas którym dysponujesz? Czy problemem jest 15 min. z 24 godzin na odżywcze śniadanie lub inny posiłek? Ciężko ci wstać? Może trzeba wcześniej wyłączyć TV, komputer, odłożyć telefon? Bez zmian w obecnym stylu życia nie będzie zmian. Przywołuję tu cytat Einsteina „Tylko głupiec w kółko robi te same rzeczy oczekując innych rezultatów”.
W tym wszystkim szkoda mi dzieci. Obecnie dzieci 3–4 lata mają tak potworne problemy z jelitami, brzuszkiem, nadwagą i CHORUJĄ na otyłość, niewiele starsze mają problemy z tarczycą, insulinoopornością? Dokąd to wszystko zmierza? Dzieci słyszą od swoich rodziców: Nie mam czasu gotować. Nie lubię gotować. Nie mam czasu się ruszać. Trzeba się śpieszyć. Trzeba się stresować i przejmować wszystkim. Dzieci nie są nauczone jeść różnych potraw z prostego powodu, ich rodzice tego nie robią. Skąd niby to dziecko miało by się tego nauczyć? Z książek? Z internetu? Kształtowanie nawyków żywieniowych u dziecka to nie okres 15-lat, „proszę mi dziecko nauczyć jeść warzywa i owoce, bo mam insulinooporność i lekarz kazał”, tylko dzieci uczymy od momentu rozszerzania diety o pokarmy stałe. Nawyki najpierw zmieniany u siebie, potem u dziecka. Trzeba mu dać przykład, a kto go daje jak nie rodzice?