Zero-waste zadbaj o środowisko.

Zero-waste moda czy konieczność? W piątki po strechingu zawsze chodzę na plac w Borku Fałęckim (dzielnica Krakowa) na zakupy. Zawsze ze swoimi pojemnikami, a dziś jeszcze odkryłam miejsce gdzie sprzedają kefir w szklanej butelce (opakowanie można zwrócić), czy ktoś jeszcze pamięta takie cudo?
Często w te dni mam refleksję dotyczącą drobnych zmian, których można dokonać, aby otaczające nas środowisko było czystsze. Sezon smogowy przed nami, narzekamy na niego, ale w pozostałych porach roku robimy za mało aby go nie było.

Poprawiając stan środowiska poprzez generowanie mniejszej ilości odpadów możemy poprawić stan naszego zdrowia. Z roku na rok coraz więcej pacjentów przychodzi z tak licznymi problemami zdrowotnymi, że zaczynam się zastanawiać, w którą to stronę pójdzie, bo mało kto ma świadomość, że to co jemy, pijemy i czym oddychamy ma na ten stan ogromy wpływ.

Kiedyś przed erą „pakujmy co się da” ludzie na zakupy chodzili z siatkami, swoimi pojemnikami na jajka, ser kupowało się „z kilograma”, a na kefir, mleko, maślankę, zsiadłe mleko były szklane butelki wielokrotnego użytku, zero-waste było w powszechnym użytku. W sklepach nie było ciągnących się kilometrami działów ze słodyczami, kolorowymi napojami, słodkimi i słonymi chrupkami. Wraz z poszerzającym się nie do końca dobrym dla stanu zdrowia asortymentem pojawiła się konieczność „w co to zapakować?”. Pojawiły się plastikowe, kolorowe opakowania, a producenci chcąc przyciągnąć konsumenta zaczęli się prześcigać w tym aby opakowanie było jak najbardziej atrakcyjne.

Niestety wraz z górą śmieci pojawiły się większe zanieczyszczenia środowiska, które osłabiają nasz organizm. Nasiliły się choroby autoimmunizacyjne, alergie – obecnie coraz częściej diagnozowane u osób dorosłych, problemy skórne, zmiany hormonalne (niepłodność u kobiet i mężczyzn, PCOS – zespół policystycznych jajników u coraz młodszych kobiet, a nawet dziewcząt), coraz więcej dzieci i dorosłych ma bardzo osłabioną odporność i problemy z tarczycą.

Zanieczyszczenia środowiska – powietrza, wód gruntowych, które przenikają do naszego organizmu drogą pokarmową, oddechową i przez skórę sprawiają, że osoby z chorobą Hashimoto i nie tylko czują się źle, pojawia się zmęczenie, ból głowy, osłabienie, znużenie, problemy skórne, dołóż do tego byle jaką dietę, zaburzenia mikrobioty jelit, brak umiarkowanej aktywności fizycznej, mało wody, stres, a finalnie choroba zaczyna ci dyktować warunki. Nie zmienisz tego, jeśli otoczenie nie zadba o dobre zmiany.

Zauważ, że na tym prawie idealnym zdjęciu pojawiły się pieczarki w plastikowym woreczku i dwa jogurty w plastiku. Kurcze, no nie pasuje. Przywiozłam je do domu (na rowerze) w takim opakowaniu i nie będę was oszukiwać przekładając je do innego pojemnika, aby cyknąć ładne zdjęcie. Zero- waste (zero śmieci) nie musi być idealne. Ideały nie istnieją i myśl o byciu idealnym w kwestii dbania o środowisko (i nie tylko) sprawia, że szybko się męczymy i łatwo odpuszczamy. Albo wszystko – albo nic. Nie muszę być idealna, jeśli brakuje mi woreczka na zakupach i tak w kwestii ochrony środowiska robię bardzo dużo.

Stres, wynikający z tego, że nie możesz czegoś perfekcyjnie zrobić niszczy organizm i tego szczególnie mogą doświadczyć osoby z osłabionym układem immunologicznym, te które nie umieją się zmotywować i osoby, które życzą sobie zredukować kilogramy. Faza ”działam perfekcyjnie” trwa średnio dwa tygodnie, potem następuje faza „ja już nie mam siły, czasu i motywacji”. Odpuszczam. Czyli finalnie w skali miesiąca wychodzimy na zero, a wręcz na minusie, bo frustracja nie dopinguje do dalszych zmian i kolejnego podejścia.

Jeśli macie ochotę poniżej przedstawiam zakupowy dekalog, jak można zmniejszyć ilość odpadów podczas codziennych sprawunków. zakupowe zero-waste naprawdę nie jest trudne.
1. zabieraj ze sobą siatki wielokrotnego użytku (ja w każdym plecaku, torebce mam 1-2 szt.)
2. zabieraj ze sobą woreczki na warzywa i owoce wielokrotnego użytku,
3. kupuj opakowania zbiorcze po 0,5-1 kg (kawę przeważnie kupuje 0,5 kg zamiast 100 – 250 g– to mocne espresso ze zdjęcia ma również oznaczenie „fair trade”. Ziarna mielę na bieżąco, dzięki temu kawusia ma zawsze cudny aromat),
4. jeśli jest sezon na drobne owoce takie jak: maliny, porzeczki, borówki, jagody, porzeczki idź na zakupy (na plac, bo w sklepie tego nie wykorzystasz) ze swoim pojemnikiem. Jeśli planujesz zakup większej ilości truskawek skombinuj kobiałkę/łubiankę, zamiast prosić sprzedawcę o przesypanie do siateczki, której potem i tak nie wykorzystasz,
5. zrezygnuj z zakupu produktów zbożowych (kasze, ryż) w woreczkach (pakowanych w kartonik), zainwestuj w opakowanie zbiorcze 0,5 – 1 kg. Większe opakowania kupisz raczej w sklepie internetowym. Tak, dostawa generuje zanieczyszczenie środowiska, ale możesz w danym sklepie zrobić większe zakupy raz na 3-4 miesiące,
6. suche nasiona roślin strączkowych (soczewica, fasola, ciecierzyca) oraz orzechy, migdały, pestki dyni, słonecznika kupuj w opakowaniach zbiorczych 0,5-1 kg (jw.),
7. zainwestuj w pojemnik na jajka jeśli kupujesz je na sztuki (w mój wchodzi dziewięć jajek i ma chyba więcej lat ode mnie, kiedyś w domu rodzinnym mama trzymała w nim nici). Jeśli kupujesz jajka w tekturce w sklepie to nie wyrzucaj ich (w Krakowie niebieski pojemnik- papier) tylko hurtem wynieś do sklepów gdzie je sprzedają lub na dowolny plac. Sprzedawcy chętnie je przyjmą i wykorzystają ponownie,
8. kupuj tyle ile potrzebujesz – nie kupuj zdrowych buraków jeśli w danym tygodniu nie planujesz potrawy z ich użyciem,
9. pomyśl o tym czy warto przestać kupować słodycze nie w kontekście odchudzanie-nadwaga- tycie tylko jako nie generowanie kolejnych odpadów. Wafelek zapakowany w folijkę, drugą folijkę i aby było ładniej jeszcze w tekturkę…a potem odpady wracają do organizmu raz jeszcze drogami (oddechowymi, pokarmową, przez skórę) jeszcze bardziej go osłabiając,
10. kupuj świadomie.

Inwestując w lepsze środowisko inwestujesz w swoje samopoczucie. Zauważ nie napisałam oklepane „w swoje zdrowie” bo wbrew pozorom stan zdrowia dla niektórych nie jest tak samo ważny jak to, żeby dobrze wyglądali, nie byli zmęczeni, nie mieli trądziku. Argument „zróbmy to dla przyszłych pokoleń” też do wielu nie przemawia, „bo i tak umrę”, no i co z tymi którzy nie mają dzieci? 
Zmiany zrób dla siebie, bo zanim te przyszłe pokolenia doświadczą jeszcze gorszego wpływu zanieczyszczeń planety, to wcześniej nasza starość może wyglądać nieciekawie. Wątroba jako główny narząd detoksykujący będzie osłabiona przez wiek, leki, niewłaściwe jedzenie, otłuszczenie (alkoholowe lub niealkoholowe, często wynikające z otyłości brzusznej), a do tego dokładamy kolejne szkodliwe substancje. Nie roztaczam czarnego scenariusza tylko stwierdzam fakt.

Dlatego już dziś warto coś zmienić małymi krokami…